GWIAZDA MAĆKOWICE - ŻURAWIANKA

1 : 1 (0 : 0)

Bramki:

0 : 1 – K. Bajwoluk 61’,

1 : 1 – Kocur 78’.

Gwiazda: Lizoń – M. Kupka, Gorczyca, Dejnaka (ż)(67’K. Kupka), Pacuła – Partyka, Kostecki(ż), Siedlaczek, Łuc (50’ Błoński) – Hamryszczak, R. Buksa.

Żurawianka: Bojko – Szymański, Podolak, M. Bąk, A. Bajwoluk – Biały(ż), Gawłowski (ż), Kohut, Majcher (ż) – K. Bajwoluk (ż)(76’ Owoc), Ł. Bąk.

Sędziował: Andrzej Hreczka (Przemyśl).

Widzów: 50.

Wyniki pozostałych par: Korona Trójczyce - Tęcza Kosienice 1 : 1, LKS Nakło – Wiar Krówniki 4 : 0, Unia Fredropol - Leśnik Bircza 6 : 0, Strażak Sośnica – Pogórze Dubiecko 2 : 3, Fort Jaksmanice - Cresovia Kalników 3 : 1, B.-Cz. Kaszyce - Motor Grochowce 4 : 0, War Huwniki – San Hureczko 0 : 1.

Jak każde derby niosą za sobą wiele oczekiwań, ale tyleż samo niewiadomych i ostrości gry. Dzisiejsze derby nie były inne i dlatego bardzo się ich obawiałem. Ciągle w głowie miałem ostatnie derby w Maćkowicach, które zakończyły się nie tylko porażką 1 : 2, ale niesamowitymi nerwami i awanturą z obu stron. Teraz było ostro, ale jakoś mecz toczył się raczej spokojnie. Po końcowym gwizdku jednak nie obeszło się bez krzyków i wzajemnych pretensji, a zwaśnionych temperamentów musieli łagodzić sędziowie. Oni też w przerwie meczu dokonali polubownych perswazji niektórych temperamentów. Już na wstępie trzeba powiedzieć, że znacznie więcej z gry mieli gospodarze, a goście przy przewadze Gwiazdy, w pierwszej połowie stworzyli więcej sytuacji podbramkowych. Zaczęło się już w 5’ minucie, gdy szybki R. Buksa minął A. Bajwoluka i w sytuacji sam na sam z Bojką strzelił , ale bramkarz był na posterunku. W 18’ minucie Ł. Bąk prostopadłą piłką wypuścił Kohuta na pozycję sam na sam z Lizoniem, ale Kohut trafił piłką w bramkarza. Zaraz po tym K. Bajwoluk też w sytuacji sam na sam skopiował Kohuta, a w 25’ minucie Ł. Bąk w trudnej i niewygodnej sytuacji zdobył się na strzał, ale piłka trafiła w poprzeczkę. W 26’ minucie Pacuła po rzucie rożnym niebezpiecznie główkował i piłka minęła słupek. Idealną sytuację zmarnował też Majcher w 28’ minucie, gdy doszedł do podania i zbyt lekko strzelił obok Lizonia do bramki i piłką w ostatniej chwili niemal z linii wybił Gorczyca! Godny odnotowania był wolny Gorczycy w 31’ minucie z odległości około 25 metrów, ale piłka poszybowała nad okienkiem bramki Bojki. Jeszcze w 40’ minucie Ł. Bąk pięknie wypuścił Kohuta i wydawało się, że będzie prowadzenie, ale piłka trafiła w boczną siatkę. Zaraz po przerwie Kostecki strzałem głową mógł pokonać Bojkę, ale ten sparował strzał na róg. Po chwili A. Bajwoluk zdobył się na szybki rajd do długiej piłki wzdłuż linii bocznej i będąc sam na sam z Lizoniem, trafił w bramkarza. Czego nie wykorzystał Adrian, do identycznej piłki w 61’ minucie doszedł jego brat K. Bajwoluk i w sytuacji sam na sam strzelił na 0 : 1. Od tej pory miejscowi mieli zdecydowaną przewagę i mieliśmy niemal oblężenie Częstochowy pod bramką Żurawianki, która broniła się dobrze i ambitnie. Tylko raz zrobiła drobny błąd i Kocur wyrównał stan meczu w 78’ minucie. W wyniku niesamowitej przewagi gospodarzy, pod bramką Bojki było częste zamieszanie, ale praktycznie w tej ciasnocie trudno było cokolwiek zrobić, bo piłkę wybijano gdzie popadnie i dlatego mieliśmy wiele rzutów rożnych i wrzutów z autu, z wysokości szesnastki gości. Wydawałoby się, że Żurawianka ten mecz musi przegrać, ale byłaby to opinia naprawdę fałszywa. W tym właśnie okresie, paradoksalnie Żurawianka mogła ten mecz wygrać! Zmarnowała bowiem trzy niemal dogodne sytuacje, również w doliczonym czasie gry o 4 minuty. Pokusić się o gola mogli Ł. Bąk, Biały i nawet Majcher. Po meczu oczywiście, że mógł być niedosyt ze strony kibiców obu drużyn. Wydaje mi się jednak, że na tak trudnym i pechowych terenie, dla Żurawianki remis jest też sukcesem!