WIAR KRÓWNIKI - ŻURAWIANKA

6 : 0 (1 : 0)

Bramki:

1 : 0 – Czekański 18’,

2 : 0 – Czekański (g) 52’,

3 : 0 – Michałowski 65’,

4 : 0 – Czekański (k) 68’,

5 : 0 – Wiącek 72’,

6 : 0 – Fiołek 86’.

Wiar K.: Milanik – Sitko, Król, Skałecki, Osypanko – Gaca (67Fiołek), Herda, Gołębiowski (46’ Wiącek), Michałowski – Janas, Czekański (83’ Sawecki).

Żurawianka: Bojko – Wilkos, Gawłowski, Beer (ż), Szymański (67’ Owoc) – Podolak, Kohut, M. Bąk (72’ Zabłocki), Majcher – Biały (80’ Płocica), K. Bajwoluk.

Sędziował: Mariusz Jajkowski (Przemyśl).

Widzów: 150.

Wyniki pozostałych par: Gwiazda Maćkowice - Cresovia Kalników 1 : 0, San Hureczko – Leśnik Bircz 6 : 1, Motor Grochowce - Tęcza Kozienice 5 : 2, Pogórze Dubiecko – LKS Nakło 1 : 2, B.-Cz. Kaszyce - Unia Fredropol 2 : 2, Wiar Huwniki – Fort Jaksmanice 0 : 1, Strażak Sośnica - Korona Trójczyce 1 : 4.

Takich batów Żurawianka w Krównikach jeszcze nigdy nie dostała, a dziś po 36 latach wreszcie stało się. Od razu trzeba przyznać, że zasłużenie, bo jakże mogło być inaczej, gdy stanęliśmy zupełnie, aż przykro było patrzeć na nieudolność gości, którzy głównie w drugiej części nie potrafili dokładnie przyjąć piłki, dokładnie podać, grali anemicznie i bez szybkości. Do tego jeszcze raziliśmy ślamazarnością gry i brakiem zwrotności. Przykro było patrzeć jak Janas szybkością, zwrotnością i sprytem niemal narciarski slalomista przechodził wielokrotnie pół boiska, mijając jak kijki naszych zawodników. Dzwonek alarmowy odezwał się już w 2’ minucie, gdy Janas bez specjalnego trudu przeszedł pół boiska i był w sytuacji sam na sam z Bojkiem, a ten cudem uchronił nas od gola. Później w 17’ minucie powtórzył slalom i podał na głowę Czekańskiemu, a ten spudłował. Za minutę było po herbacie, bo Czekański już nie zmarnował slalomu Janasa. Niech się mylę, ale on sam wypracował chyba cztery bramki, w tym karnego, gdy bez trudu przeszedł dwóch obrońców i na końcu został sfaulowany przez Gawłowskiego. Jak na dłoni było widać stare braki w szybkości, zwrotności, celności podań, a w szczególności wyjątkową indolencję strzelecką, nie spotykaną w Żurawiance od dawna! Muszę od razu powiedzieć, że Janas to nie Messi, tylko nasi są bez szybkości i zwrotności, o czym już od dwóch lat piszę, a dzisiaj tenże Janas - i nie tylko – potwierdzili całą prawdę o naszej drużynie. Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie gra była raczej wyrównana, Żurawianka stworzyła nieco więcej sytuacji podbramkowych niż gospodarze. Trudno było nie strzelić, gdy: Kohut w 7’ minucie z 10 metrów przestrzelił nad poprzeczkę, w 15’ minucie Bąka główkę obronił na róg Milanik, podobnie było w 35’ i 37’ minucie w przypadku Bajwoluka i Majchra. Po przerwie jeszcze przy stanie 0 : 1 Bajwoluk mógł wyrównać, a po straconej bramce na 0 : 2, Kohut był sam na sam z Milanikiem i trafił w bramkarza, zaś dobitka Bąka powędrowała kilka pięter nad poprzeczkę. W 62’ minucie Bajwoluk też skopiował strzał Bąka. Jeszcze przy stanie 0 : 5 i 0 : 6 dwukrotnie Gawłowski chciał wyręczyć napastników i też strzelał obok słupka. Po meczu schodziłem z boiska spokojny, ale nad wyraz zrezygnowany, a także zdziwiony i nie mniej zakłopotany. Dziw mnie brała, że nikt z grającej młodzieży nie widzi własnych braków, że ustępujemy każdej drużynie przede wszystkim szybkością i zwrotnością, a także niecelnością podań i indolencją strzelecką. Cóż z tego, że wypracujemy sytuacje, gdy je nie wykorzystujemy i na dodatek tracimy wiele głupich bramek. Jadąc do domu, z rozrzewnieniem wspominałem, że nie tak dawno temu Żurawianka zajmowała w województwie Podkarpackim 4-5 miejsce, a dzisiaj jesteśmy na 116 miejscu. Niewiarygodne, że można tak nisko upaść! A JEDNAK!