ŻURAWIANKA – CRESOVIA KALNIKÓW

2 : 3 (1 : 0)

Bramki:

1 : 0 – Ł. Bąk 34’,

2 : 0 – Kohut 61’,

2 : 1 – Kania (k) 71’,

2 : 2 – Konieczny 80’,

2 : 2 – M. Kalawski 85’.

Żurawianka: Bojko (46’ Pstrąg) – Podolak (ż), G. Beer, Gawłowski, Szymański – Górniak (55' Zabłocki), Kohut, Majcher (46’ Biały), A. Bajwoluk (70’ Banaś) – Kowal (60’ M. Bąk), Ł. Bąk.

Cresovia: Kokot (ż) – Pelc (ż), Kowalów(ż), Kurek, A.Łuka (ż) – Kania, Marek, Konieczny – Hajduk, M. Malawski.

Sędziował: Dariusz Łuczyk (Przeworsk).

Widzów: Bez publiczności.

Wyniki pozostałych meczy: San Hureczko - Tęcza Kosienice 0 : 1, LKS Batycze – Orzeł Torki 1 : 5, LKS Nakło - Pogórze Dubiecko 1 : 1, Fort Jaksmanice - Grom Wyszatyce 4 : 1, Gwiazda Maćkowice – LKS Ujkowice 4 : 1, Bizon Medyka – Strażak Sośnica 3 : 1, Wiar Krówniki - Unia Fredropol 5 : 1, Wiar Huwniki - pauzował.

Przed meczem takiego obrotu sprawy zapewne nikt się nie spodziewał. Żurawianka wyszła w składzie nadspodziewanie liczebnym, bo w składzie było aż 17 zawodników, a goście mieli tylko gołą dziesiątkę. Nim mecz się rozpoczął wielu liczyło na łatwe trzy punkty, no bo przecież goście nie wytrzymają kondycyjnie przy licznych zmianach gospodarzy. Tak się jednak nie stało, goście nie tylko dorównali miejscowym, ale pokazali się z bardzo dobrej strony, wykorzystując w końcówce nonszalancję i niemal bezmyślność starych zawodników gospodarzy. Grali szybko i z kontry, z czym nie zawsze obrońcy Żurawianki dawali sobie radę. Już w 11’ minucie przekonali się, że goście nie będą chłopcami do bicia, gdy szybki M. Kalawski wymanewrował dwóch rywali i będąc sam na sam z bramkarzem strzelił obok lewego słupka. Zaraz po tej okazji, po przeciwnym skrzydle długą piłką wypuszczony został Hajduk i z narożnika pola bramkowego trafił w poprzeczkę. Przez pół godziny wprawdzie Żurawianka miała więcej z gry, ale z tego zupełnie nic nie wynikało. W 32’ minucie wreszcie coś się działo pod bramką Kokota i Ł, Bąk ładnie wypuścił Kowala, a ten trafił w bramkarza. Po paru minutach Ł. Bąk był sam na sam z Kokotem lecz kiksem zakończył niecelny strzał. Doczekaliśmy się wreszcie na rzetelną akcję gospodarzy. W 34’ minucie szybki atak prawą stroną, podanie Górniaka do Łukasza Bąka, a ten silną bombą trafił pod poprzeczkę i było 1 : 0! Jeszcze w 36’ minucie ponownie dał o sobie znać Kalawski, lecz jego strzał obronił Bojko. Tyle można było powiedzieć o pierwszej części gry. W przerwie Żurawianka dokonała dwie zmiany, a później kolejne zmiany, co dało wyraźną przewagę miejscowych, którzy często przebywali pod bramką Kokota. Nieudolność poczynań, ilość nieporadnych zagrań, czy niecelność strzałów raziła niesamowicie. Wreszcie w 61’ minucie Kohut trafił do siatki i wydawało się, że jest po herbacie. Jednak stała się rzecz niewiarygodna. Otóż w zupełnie niegroźnej sytuacji w polu karnym bramki Pstrąga sędzia dopatrzył się faulu i podyktował rzut karny, co wykorzystał Kania. Bramka kontaktowa zupełnie zmieniła sytuację na boisku. Goście poczuli wiatr w plecy, a Żurawianka zaczęła grać nerwowo, chcąc strzelić kolejną bramkę i to zgubiło ją. Zapomnieli widocznie, że goście są znacznie szybsi i w kontrach bardzo niebezpieczni. Niecelność zagrań obrońców gospodarzy dwukrotnie się zemściła. Raz Konieczny uciekł po lewym skrzydle i będąc sam na sam z Pstrągiem strzelił w długi róg, a drugim razem Kalawski uciekł obrońcom i uprzedził wybiegającego z bramki Pstrąga strzelając trzeciego gola do pustej bramki. W dwóch wiosennym meczach na własnym boisku zdobyliśmy dość szczęśliwie jeden punkt i zepchnęliśmy się sami w bardzo niebezpieczną strefę. Przed oczami mamy widmo spadku i będziemy z przerażaniem patrzeć do końca obecnych rozgrywek. Proszę zwrócić uwagę, że bezpośredni pojedynek z Cresovią mamy do tyłu, a to może mieć wielkie znaczenie!