LKS NAKŁO - ŻURAWIANKA

2 : 1 (1 : 0)

Bramki:

1 : 0 – Mateuusz Hajduk 30’,

1 : 1 – A. Bajwoluk 50,

2 : 1 – Mateusz Hajduk 77’.

LKS Nakło: Wnorowski(60’ Milanik) – Kędziora, Lew (72’ Miara), Krucan (ż), Stecyk (ż)(ż)(Cz – 87’) - Kazimir, Ferlejków, Mat. Hajduk, Ponieważ – Wasiewicz (80' Ryzner), Piotr Kitor (ż).

Żurawianka: Pstrąg – Górniak (84’ Worobiec), Podolak, M Bąk, Owoc (ż) – Biały(ż), Gawłowski (ż), Kohut, Majcher – Wilkos (60’ Zabłocki), A. Bajwoluk.

Sędziował: Damiel Iwański (Jarosław).

Widzów: 30.

Wyniki pozostałych par: Fort Jaksmanice - Korona Trójczyce 2 : 5, Unia Fredropol - Wiar Krówniki 4 : 0, Motor Grochowce - San Hureczko 1 : 2, Pogórze Dubiecko - Gwiazda Maćkowice 2 : 5, Strażak Sośnica - Cresovia Kalników 0 : 1, B.-Cz. Kaszyce - Leśnik Bircza 3 : 0 vo, Wiar Huwniki – Tęcza Kosienice 2 : 6.

Nie musiałbym się wiele nagłowić abym napisał prawdę o meczu Żurawianki w Nakle. Wystarczyło tylko skwitować jednym zdaniem: „Nam strzelać nie kazano!”. Zapewne garstce kibiców z Żurawicy wystarczyłaby taka recenzja. Wystarczyło być tylko na meczu w Kosienicach i wszystko byłoby jasne. Jednak mecz w Nakle był zupełnie inny, pogoda była cudowna, ale gra Żurawianki taka sama, choś w nieco odmienionym składzie. Więcej też mieliśmy sytuacji strzeleckich. Tak jak w Kosienicach, tak w Nakle Żurawianka miała w zasadzie wyraźną przewagę w polu, miała też okazje do strzelenia bramek, ale nie potrafiła celnie strzelić. W pierwszych 10-ciu minutach Wilkos dwukrotnie mógł zdobyć bramkę, ale strzelił niecelnie. W 16’ minucie również Wilkos po rogu strzelił nad poprzeczką. W 25’ minucie Biały w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił nad poprzeczką. Gospodarze w pierwszej połowie tylko raz przeprowadzili kontrę, a miało to miejsce w 23’ minucie, kiedy po szkolnym błędzie obrony Mateusz Hajduk znalazł się sam na sam z Pstrągiem, lecz spudłował strzałem obok słupka. Pudło Hajduka zostało wynagrodzone już w 30’ minucie, gdy Pstrąg wypuścić przed siebie piłkę po dość niegroźnym strzale, a zupełny brak asekuracji pozwolił Wasiewiczowi strzelić do siatki i było 1 : 0. Zaraz po tej bramce kolejny szkolny błąd Bąka i ponownie Wasiewicz był sam na sam, lecz spudłował w dogodnej sytuacji. Po przerwie, w dalszym ciągu Żurawianka miała znacznie więcej z gry, ale praktycznie na polu karanym i w jego okolicy graliśmy szablonowo i nieefektywnie. W 50’ minucie padło wyrównanie po licznym rzucie rożnym bitym przez Białego. W zamieszaniu podbramkowym do siatki strzelił Adrian Bajwoluk i wydawało się, że tym razem poprawimy grę, zaczniemy wreszcie coś strzelać. Jednak nic z tego. Wykonywaliśmy szereg rzutów rożnych i wrzutów z autu Majchera, często byliśmy na polu karnym gospodarzy, ale faktycznie nic z tego nie było. Biliśmy głową w mur, a goście czyhali na szybkie kontry i na kolejne potknięcie Żurawianki. Nie długo trzeba było czekać. Niepewnie grający od początku obrońca Owoc przepuścił piłkę, do której doszedł prawoskrzydłowy gospodarzy zacentrował na dziesiąty metr do wolnego Wasiewicza, a ten nie zmarnował okazji. Po utracie tej bramki Żurawianka raz po raz oblegała bramkę gospodarzy i też nic z tego nie wyszło. Inna rzecz, że gospodarzom pomógł również sędzia, który w ostatnich minutach nie podyktował dwa rzuty karne, w tym jeden ewidentny po podcięciu Kohuta na polu karnym. Biednemu zawsze wiatr wieje w oczy!