STRAŻAK SOŚNICA - ŻURAWIANKA

2 : 2 (2 : 2)

Bramki:

0 : 1 – Ł. Bąk 6’,

0 : 2 – Kohut 18’,

1 : 2 – P. Iwaneczko 25’,

2 : 2 – Łoś (g) 39’.

Strażak: B. Iwaneczko – Matwijczak, Kościk (33’ Zdyb), K. Partyka, Kisiel (ż)(ż)(cz- 82’) – Lisowski, Łoś (ż), Macińczak, D. Partyka – Mrozek, P. Iwaneczko.

Żurawianka: Bojko – Górniak (46’ Wilkos), Biały, M. Bąk (ż), Szymański (ż) – Majcher, Kohut (ż), Gawłowski (ż), A. Bajwoluk (ż) – K. Bajwoluk, Ł. Bąk.

Sędziował: Ireneusz Lis (Jarosław).

Widzów: 100.

Wyniki pozostałych par: Tęcza Kosienice - Cresovia Kalników 2 : 1, Wiar Krówniki – Leśnik Bircza 4 : 1, LKS Nakło - Gwiazda Maćkowice 5 : 1, Wiar Huwniki – B.-Cz. Kaszyce 1 : 0, Korona Trójczyce -San Hureczko 3 : 3, Unia Fredropol - Motor Grochowce 1 : 0, Pogórze Dubiecko - Fort Jaksmanice 3 : 2.

Żurawianka dzisiaj pokazała jak absolutnie nie wolno grać i nie strzelać bramki. Początek meczu był niemal idealny. Już w 6’ minucie Łukasz Bąk w zamieszaniu w okolicach szesnastki strzelił w sam róg bramki i zasłonięty brakarz przepuścił piłkę do siatki. W 10’ minucie ten sam zawodnik z 20-tu metrów huknął w poprzeczkę. Na tym nie koniec, bo za chwilę ponownie Łukasz Bąk idealnie zagrał do A. Bajwoluka, a ten spudłował z ostrego kąta. W 18’ minucie jeszcze raz młodszy z Bąków idealnie wypuścił Kohuta i ten będąc sam na sam z bramkarzem podwyższył na 0 : 2! Od tego momentu Żurawiance zupełnie wysiadły celowniki i wysiadła rozumna gra. Mało tego, gospodarze zobaczyli, że obrona też nie gra solidnie, z miejsca przyspieszyli grę, a w 25’ minucie obrona gości zupełnie się pogubiła i P. Iwaneczko z kąta trafił w długi róg bramki, strzelając kontaktowego gola. Jeszcze dał znać o sobie Łukasz Bąk, który ze środka pola wypuścił K. Bajwoluka, a ten w rozpędu będąc sam na sam z bramkarzem gospodarzy zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, którą bez trudu wyłapał bramkarz. Ten błąd stał się przysłowiową płachtą na byka dla zawodników Strażaka, którzy jeszcze mocniej nacisnęli na gości i w 39’ minucie wyrównali ze strzału głową Łosia po rzucie rożnym. W drugiej połowie ze skutecznością Żurawianki było jeszcze gorzej, a rekordy beznadziejnej skuteczności w tym meczu pobił Krzysztof Bajwoluk. Błąd z pierwszej części mógłbym mu jeszcze wybaczyć i przemilczeć, ale to co zmarnował w drugiej połowie nie można przemilczeć. Cztery sytuacje, z których sztuką było nie trafić do bramki trzeba wygarnąć, przynajmniej dla solidności relacji, lecz nie ze złośliwości. W 53’ minucie z 5’ metrów nie trafił do pustej bramki, przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką. W 55’ minucie nie obstawiony mając przed sobą tylko bramkarza, strzałem głową nie trafia do bramki. W 59’ minucie z 5’ metrów strzałem głową nie trafia do bramki. W 70’ minucie będąc sam na sam z bramkarzem trafia w bramkarza. To wszystko dzieje się przy nieznacznej przewadze miejscowych, a sytuacje Żurawianka stwarzała po dobrej i wyrafinowanej grze Łukasza Bąka, a także pójścia do przodu na zmianę Gawłowskiego z Wilkosem. Strażak pomimo przewagi w polu praktycznie nie stwarzał wielu sytuacji pod bramką Bojki. Specjalnie nie błyszczał Mrozek, a obrona gości z trudem rozbijała ataki przeciwników. Jednak w 88’ minucie Strażak mógł zdobyć zwycięskiego gola za sprawą Łosia, który przez nieuwagę głównie Białego znalazł się sam na sam z Bojką, który wychodząc z bramki przy wielkim szczęściu unikną utraty bramki. Kończąc wypada powiedzieć, że bardzo bałem się tego meczu, ale nie spodziewałem się, że można w jednym meczu tyle marnować. O mały figiel byśmy ten mecz przegrali i to wyłącznie z własnej winy. Za dużo błędów jak na jeden mecz, w tym wiele kartek z obu stron. Teraz mamy wyjazd do Dubiecka, a tam podobnie jak w Sośnicy punkty stracił Fort.