WIERNOŚĆ WE KRWI, NIE NA POKAZ!
05 września 2024, godz. 12:05, 120 wyświetleń
WIERNOŚĆ WE KRWI, NIE NA POKAZ!
Klub Żurawianka Żurawica istnieje już 95 lat, a dla mnie i mojego pokolenia istnieje już ponad 70 lat. Wśród dziś żyjących już tylko nieliczni pamiętają klimat już ogrodzonego drucianą siatką boiska wzdłuż potoku Żurawianka i jednocześnie przy wzgórku, na którym stała już nieczynna cerkiew greko-katolicka z trzema wielkimi baniami u góry wieńcząca jej murowane ściany. Takie były początki powojennego bytu naszego klubu. Przedwojennych śladów stadionu już nie było, bo w jego miejscu mieściły się w zakolu płynącego potoku ogrodzone działki ogródków użytkowanych przez mieszkańców Żurawicy. Dzisiaj w tym miejscu są zabudowania przy ulicy Sportowej. Kolejnym śladem przedwojennego bytowania klubu było jednoizbowe pomieszczenie w przybudówce od strony południowej Domu Ludowego (dzisiejszy Dom Katolicki), z przybudówki której dzisiaj nie ma śladu! Bez szatni, bez wody i sanitariatów, w zupełnie spartańskich warunkach pamiętam moje mecze Żurawianki, gdy wraz z ojcem i innymi siadaliśmy na fundamencie ogrodzenia cerkwi, by tam oglądać mecze!
Nie miało wtedy większego znaczenia, że nie zawsze nasza drużyna rozpieszczała swych kibiców wynikami. Byli z nią na dobre i na złe. Gdy tylko rozległ się pierwszy gwizdek na boisku, raz po raz z okalającą murawę boiska przeciągało się głośne ,,Orły ..grać!!!”
To zadziwiające jak wiele emocji towarzyszyło tamtym meczom. Jak mocne było przywiązanie do klubu tutejszych kibiców. Nie mogło być inaczej. Dla nas mieszkańców Żurawicy drużyna piłkarska to przede wszystkim byli chłopcy – stąd, ci sami, których znaliśmy z podwórka, ze szkoły, którzy byli naszymi sąsiadami lub starszymi kolegami, z którymi tam kiedyś było nam jakoś po drodze. Oni sami też czuli, że mają całą Żurawicę za sobą i to głównie determinowało ich do tego by na boisku swą grą i wynikami nie zawodzić licznie przybyłych na mecze kibiców.
Jak w każdej rywalizacji sportowej bywa, jednym udaje się wspiąć na jej wyżyny, innym nie. Ci którzy wybijają się ponad przeciętność też szybciej od reszty wpadają w łaski kibiców, stawali się ich idolami z czasem nierozerwalnie utożsamianymi z tym co najlepsze w dorobku klubu. Kiedy po latach wraca się pamięcią do okresu w którym istniała sekcja piłkarska Żurawianki jednym tchem wymienia się nazwiska najlepszych … W gronie tych którzy na trwałe zapisali się w pamięci kibiców niewątpliwie musieli znaleźć się Władysław Stefanik, Ludwik Wardęga zwany Cieślikiem, Czesław Fiołek, Mieczysław i Zdzisław Wojtaszek, Michał Forst, Rudolf Mech, Stanisław Zaborniak, itd..
Nie ma co ukrywać, każdemu początkującemu gdzieś tam po głowie chodzi gra w dobrym klubie, sława, może pieniądze. To wszystko jakby blednie wraz z realiami jakie napotyka się już u progu swojej kariery. Chodzi o to, że każdy kto zaczyna kopać piłkę ma takie samo nastawienie. Niestety tak to już jest, że w pogoni za sportowym sukcesem tyko naprawdę nielicznym udaje się dobrnąć na sam szczyt. Patrząc na przebieg każdej kariery niewątpliwie można się doszukać w niej kilku znaczących momentów, które by świadczyły, że czegoś na boisku dokonuje się. Na pewno nie są to wyżyny tego czego można w krajowej piłce osiągnąć, ale w pewnym sensie można też powiedzieć, że o takie wyżyny się można każdemu się otrzeć. Warunek jest jeden, praca i cierpliwość!
To były niezapomniane chwile. Szliśmy przez te lata jak burza w budowie stadionu i jego zaplecza. Społeczność wsi żyła zawodnikami i klubem, sypała wały wokół bieżni, na bieżnię przywożono żużel z PKP, nawet szkoła sadziła drzewa. Obiekt wrzał od pracy, a murawa od zawodników różnego wieku. Mało tego, wszelkie pastwiska we wsi zajęte było ruchem dzieci i młodzieży. Grano w przeróżne gry, nie tylko w piłkę nożna czy ręczną lub siatkówkę. Na mecze sunęła rzesza widzów z całej wsi. To wtedy padł rekord publiczności na meczu Żurawianka – Orzeł Przeworsk w 1960 roku – 2,5 tys. Graliśmy z drużynami Rzeszowa, Dębicy, Krosna, Jasła, Tarnobrzega, Mielca, Stalowej Woli, Sanoka, Niska, Sarzyny, Rozwadowa, Jarosławia, Łańcuta, Lubaczowa,, Przemyśla, Rudnika, itd.
Jako dziecko za zgodą rodziców i chęcią aktywnego w klubie działacza Jana Błachuty jeździłem na mecze do Tarnobrzega, Rozwadowa, Gorzyc, Przybyszówki, Niska, Rudnika, Łańcuta, Sarzyny, Jarosławia, Przemyśla lub Lubaczowa.
To pozostało mi do dnia dzisiejszego i nie wyobrażam sobie wiernego kibica aby postąpić inaczej!
![]() |
Kazimierz Więch kaz47478@o2.pl |
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. LKS Żurawianka Żurawica #1928 nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Brak komentarzy.
Aktualności
![]() |
07 czerwca 2025, godz. 10:36 Ta ostatnia niedziela... Żurawianka na własnym obiekcie podejmuje zespół LKS Olszynka |
![]() |
07 czerwca 2025, godz. 10:36 Ta ostatnia niedziela... Żurawianka na własnym obiekcie podejmuje zespół LKS Olszynka |
07 czerwca 2025, godz. 10:35 Ta ostatnia niedziela... Żurawianka na własnym obiekcie podejmuje zespół LKS Olszynka |
|
![]() |
06 czerwca 2025, godz. 15:01 Powiatowy Piknik Rodzinny na Stadionie w Żurawicy |
Wspomóż naszą działalność
Wpłać dowolną kwotę na naszą Żurawiankę.
Pomóż nam i naszym zawodnikom godnie reprezentować nasz wspólny Klub.
SPONSORZY

PARTNERZY



